środa, 25 maja 2016

The Second Chapter

~ Sometimes it worth the risk...


The Second Chapter |Don't Stop Love Me|

 Po skończonej zmianie przebrałam się i poszłam do takiego "kącika muzycznego". Ubrana w to podeszłam do gitary. W środku nie było żadnej dziewczyny, prócz mnie. Zaczęłam grać nową piosenkę, którą niedawno napisałam. Mam tylko pierwszą zwrotkę i refren. Poproszę Anę i Tay'a, żeby wymyślili mostek. Po pierwszych dźwiękach gitary dołączyłam słowa:

Kiedy byłam młodsza
Zobaczyłam, jak płacze mój tatuś
Przeklinał wiatr
Złamał swoje własne serce
A ja patrzyłam
Jak chciał je posklejać z powrotem

I moja mama przysięgała
Że nigdy nie pozwoli sobie zapomnieć
I to był dzień, w którym ja przyrzekłam
Nigdy nie będę śpiewać o miłości
Skoro ona nie istnieje

Ale kochanie
Ty jesteś jedynym wyjątkiem
Ty jesteś jedynym wyjątkiem
Ty jesteś jedynym wyjątkiem
Ty jesteś jedynym wyjątkiem*

 Po drugiej stronie pomieszczenia, gdzie były drzwi, usłyszałam rozmowę. Nie, żebym podsłuchiwała, czy coś, ale po prostu usłyszałam:
- No i co my teraz mamy zrobić?
- Spokojnie, Calum. Na pewno niedługo mu przejdzie i wróci.
- Ale Ash! Jutro koncert! Tylko on potrafi perfekcyjnie zacząć Good Girls!
 Gdy Luke wypowiedział te słowa, weszli do 'Music Box'u' (tak nazywa się ten kącik). Jak na zawołanie szarpnęłam za struny. Po chwili początkowych dźwięków tego właśnie utworu Hemmings dołączył słowa. Ashton usiadł za perkusją, a Cal wziął do ręki bas. Wykonaliśmy cały utwór perfekcyjnie. Spojrzałam na zegarek. 19:48
- Tylko on, mówisz? - zapytał Hood wpatrując się we mnie. Uśmiechnęłam się.
- Hej! Ty jesteś z recepcji, prawda? - zapytał Irwin.
- Tak. Dlaczego?
- Po prostu już wiemy, jak się nazywasz. - odpowiedział za perkusistę gitarzysta.
- No... To miło mi!
- Możemy ci mówić Lilly? - zadał pytanie basista. Na jego pytanie skinęłam głową.
- Widzisz mi się na naszym koncercie... - rozmarzył się Hemmings obejmując mnie ramieniem. Ja? W zespole Summersów? Ale co się za tym ciągnie... Musiałabym zostawić Paramore.
- Mnie się to nie widzi... - odsunęłam się od blondyna
- Czemu? Przecież chcesz... - podszedł do nas Ash z pałeczkami w rękach.
- No dob... - już chciałam się zgodzić, ale zadzwonił mój telefon. - Sorki!
L: Halo?
C: Hej! Tu Cassie!
L: No cześć! Co tam?
C: Spoko. Słuchaj... Spotkamy się jutro? Chciałabym ci kogoś przedstawić.
L: Oki! A gdzie i o której?
C: Jutro, około 13:00, przy fontannie. Pasuje ci?
L: Hm... Pracuję do 15:30. O 16:00?
C: Ok. Teraz muszę zadzwonić do tego kogoś. A co powiesz na shopping?
L: Teraz? Jest... Kuźwa! Jest za pięć 20:00! Umówiłam się z przyjaciółką! Muszę kończyć, kochana! Papatki!
C: Pa!
- Chłopcy! Pogadamy jutro, ok? - krzyknęłam w biegu i, nie czekając na odpowiedź, pobiegłam do Anastasii.
*  *  *
A: Tak, Cassie?
C: Słuchaj, Ash! Po pierwsze idźcie już do 'Music Box'u'. Musimy zrobić próbę, przed jutrzejszym koncertem. Po drugie mam dla was informację. 
A: My już dawno na miejscu. Czekamy, panno Simms!
C: Niedługo już nie panno, tylko pani. I nie Simms, tylko Vintess.
A: No dobra. Cześć!
C: No, hej! Do zobaczenia!
Rozłączyłam się i schowałam telefon do torebki. Wyszłam z apartamentu, po czym skierowałam się do kącika muzycznego. 
- Cześć, chłopcy! A gdzie Mikey? - zapytałam. 
- On... Sięnanasobraziłipowiedziałżeniebędzieznamianiztobąpracował. - wykrztusił na jednym oddechu Hood.
- Co? - oczy mi prawie z orbit wyszły.
- On się na nas obraził i powiedział, że nie będzie z nami, ani z tobą pracował. - wyjaśnił Irwin. - A pan Hemmings, co?
- Myślę, - nie przestawał wgapiać się w jeden punkt na ścianie.
- Boli? - zaśmiałam się.
- HaHa! ŚMIESZNE! CHCĘ JAKIMŚ CUDEM PRZEKONAĆ MICHAELA, ŻEBY WRÓCIŁ, ALE WY SIĘ WOLICIE ŚMIAĆ?! SUPER! GRATULUJĘ! - zerwał się.
- Spokojnie, Luke. Przepraszamy. - stwierdził Calum.
- Ale... Ty na pewno myślisz o tym? Czy może o KIMŚ innym? - Ash dał nacisk na przedostatnie słowo. Uniosłam brew ze zdziwienia.
- Oczywiście, że o tym. A o kim, przepraszam, miałbym myśleć?
- O tej, takiej, co przed chwileczką stąd wybiegła. - uśmiechnął się cwaniacko.
- Okey... Robi się dziwnie... - zrobiłam krok do tyłu. - Czyli, nie zrobimy próby? Świetnie! Zajebiście, kurwa! Lepiej być nie mogło... - wkurzyłam się.
- No... A nie mamy jakiegoś gitarzysty zastępczego? - zapytał Luke.
- Jakbyś umiał zagrać na dwóch gitarach równocześnie, to mamy. - syknęłam zakładając ręce na piersi. Siedział już cicho.
- Cassie... - zaczął niepewnie Hood.
- Masz jakiś pomysł? - spytałam trochę zirytowana jego tonem.
- Właściwie, to tak... Odpocznij sobie dzisiaj. Razem z chłopakami poszukamy kogoś, obiecuję.
 Hemmo podniósł się z miejsca.
- Tak. Cassandra, jesteś zmęczona. Ta trasa cię męczy. Idź do pokoju, odpocznij. Jutro ciężki dzień przed tobą. - pogłaskał moje ramię.
- No dobra... To cześć, chłopcy! - zawołałam wróciłam do pokoju. Od razu poszłam spać.
*  *  *
I fell for a boy who could never ever let me walk 
home that way,
‘Cause you gotta be safe,
So hold back your views,
We’re both leaving soon,
I can’t fall back on you,
‘Cause that’s not what I do.**
 Od paru dni ta piosenka śni mi się co noc. W końcu postanowiłam ją zapisać. Nieważne, że na serwetce. Ważne, że jest.
- Hej! Sory, spóźniłam się! - Lilly wbiegła do naszego wspólnego, przydzielonego nam przez Adama, pokoju.
- Spoko... Li, dasz telefon? Musze napisać do Tay'a.
- Ana... Znowu nie masz kasy na koncie? ZNOWU?! - zapytała z wyrzutem.
- Tak. A ty jako dobra przyjaciółka mi pomożesz. ZNOWU! - przytuliłam ją.
- No dobra, dobra... Co tam masz? - spytała wskazując na skrawek papieru.
- Piosenka... Śni mi się chyba od tygodnia! - odpowiedziałam. Ruda, jako, że uwielbia śpiewać, od razu wydobyła ze swoich ust kilka pięknych dźwięków, łączących się w utwór. Zaraz po tym dała mi swoją komórkę.
Do: Taylor =>
Cześć, misiu! Tutaj Ana.
Muszę ci pokazać nową piosenkę.
Lilly już wie :*
Kocham cię :******<3

                         Anik ;3
- Szczęśliwa? - zadała pytanie ironicznie.
- Jak nigdy dotąd! - wyszczerzyłam się.
 Wyjęłam z szuflady moją teczkę i włożyłam do niej starannie serwetkę. Pod spodem było kilka kartek z uderzeniami potrzebnymi do piosenek Paramore.
- Ten tamten pisze, że już nie może się doczekać. - powiedziała gapiąc się w telefon.
- Hej! Ten tamten ma imię! - upomniałam ją.
- Aha, no tak. Ten tamten ma imię pisze, że już nie może się doczekać. - "poprawiła" się.
Zastanawiam się, za co ja ją tak uwielbiam. Przecież to ułom jakich mało! Schowałam teczkę i wstałam z krzesła. Podeszłam do Lilly i chwyciłam jej włosy. Tym razem były czarne od góry z różowymi końcówkami. Simms na głowie miała już chyba wszystko, prócz blondu.
- Biegnę do Taylora. Ty pomyśl nad tą piosenką, co mi mówiłaś i nad tą moją! Pa, niunia! - cmoknęłam ją w policzek i wybiegłam z pokoju. Minęłam swoje miejsce pracy i pobiegłam w swoich pięknych sneakersowych slip-on'ach do PUB'u.
*  *  *
 Po powrocie do pokoju zacząłem myśleć, jak wcisnąć Lilly do zespołu.
- Jeszcze ci się w głowie zakręci od tego chodzenia w kółko. - upomniał mnie Calum.
- Ja tu chcę załatwić Lilly w zespole, a ty mnie jeszcze upominasz!?
- Spokojnie, Andrzeju (Mów do mnie Andżyj. Pozdro dla kumatych xD). Wyklepiemy. - uspokoił mnie.
- Aż tak ci na niej zależy? - zapytał Ash.
- Nie na niej, jako... No wiesz. Tylko na niej, jako gitarzystce. - wytłumaczyłem. Irwin ma jakieś niecne plany co do mnie i Lilianny. Boję się o własne życie!
- No, no. Oczywiście. To lepiej myśl, bo nam Cassie faceta wciśnie. - powiedział perkusista i wyszedł z naszego pokoju.
MAM! MAM! MAAAAAAM!
- Już wiem! HaHa! A ja mam pomysła! A ja mam pomysła! - zacząłem tańczyć swój taniec radości, a basista spojrzał na mnie jak na skończonego idiotę i debila.
- Luke, nie wiem co ty brałeś, ale to ci zamiast w nogi, to mózg poszło. - powiedział strojąc swój instrument.
- Wiem, ale ciiii! Wziąłem to od Michaela z szuflady... - szepnąłem. Do pokoju zapukała sprzątaczka.
- Proszę! - zawołaliśmy równo. - Wie pani, gdzie jest recepcjonistka Simms? - spytałem.
- Wchodziła do swojego pokoju, dlaczego?
- Dobrze, dziękuję! Miłego sprzątania! - zawołałem w biegu. Podbiegłem do tej drugiej z recepcji, znajomej Li. - Gdzie Lilianna ma pokój?
 Ona zamiast mi odpowiedzieć zaczęła się śmiać.
- Numer... piętnaście. - starała się opanować, lecz po chwili ponownie wybuchnęła śmiechem. Wzruszyłem ramionami i pobiegłem w stronę piętnastki. Zapukałem i, gdy usłyszałem jej głos, automatycznie otworzyłem drzwi.
- Hej, Luke! Co tam? - spytała siedząc na kanapie.
- Mam pomysł, jak wcisnąć cię do zespołu... - odpowiedziałem dumnie.
- Ale..
- Żadnych 'ale'! Jutro koncert, a my nie mamy gitarzysty! - popatrzyłem na nią surowo, a ta odpowiedziała zestresowanym wzrokiem. - No prooooszę!
 Dziewczyna westchnęła cicho, co uznałem za pozwolenie. Chwyciłem jej małą rączkę, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.


---------------------
The Only Excieption - Paramore
** A Part of Me - Neck Deep ft. Laura Whiteside

MOŻECIE MNIE WSZYSCY ZNIENAWIDZIĆ, UDUSIĆ, ZABIĆ I W OGÓLE!
PRZEPRASZAM!
KILKA BLOGÓW NA RAZ TO NIE JEST DOBRY POMYSŁ, A TYM BARDZIEJ, ŻE ZACZĘŁAM PRZYGODĘ Z WATTPADEM (NA KTÓREGO ZAPRASZAM).
NIE DOŚĆ, ŻE PÓŹNO, TO JESZCZE ROZDZIAŁ KRÓTKI... ZAWIODŁAM WAS, PRZEPRASZAM...
DODAJĘ NA ŻĄDANIE OLI (GORĄCO ZAPRASZAM NA JEJ BLOGA --->ONE SHOTS BY SHAN), DZIĘKI, ŻE MI PRZYPOMNIAŁAŚ <3
POSTARAM SIĘ POŚPIESZYĆ Z NASTĘPNYM, ALE NIC NIE OBIECUJĘ!
ZAPRASZAM NA MÓJ NOWY BLOG, NA KTÓRYM ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ NA PRAWDĘ REGULARNIE!
Let's drive, @DerekSC



Enjoy xxx